Bo w górach jest wszystko…
Po raz pierwszy od osiemnastu miesięcy wyjechałam. Na całe dwa dni. Dwa poranki rozpoczęte bez budzika, bez skaczącego po twarzy dziecięcia. Było dziwnie, jakbym zostawiła w domu jakąś część ciała. Było nieco tęskno. Jednak przede wszystkim odpoczęłam. Uczucie braku odpowiedzialności oraz codziennych obowiązków jest nie do opisania. Mogłam skupić się wyłącznie na sobie, na swoim komforcie, na delektowaniu się widokami, świeżym powietrzem i posiłkami bez pośpiechu. Podczas tego wyjazdu najbardziej cieszyły mnie najprostsze rzeczy, które przed tymi osiemnastoma miesiącami były właściwie codziennością, niczym szczególnym. Teraz te chwile są na wagę złota. Pod warunkiem, że nie trwają zbyt długo. Dwa dni są w porządku, nie wiem jak wyglądałyby kolejne. Kiedyś to sprawdzę.
A wybrałyśmy się (bo to całkowicie babski wyjazd) do Zakopanego. Kierunek dość standardowy, spontaniczny, do zorganizowania w kwadrans o tej porze roku. Pogoda siadła jak złoto. Ten wypad był nam pisany. W Zakopanem wszystko jest pod ręką. Góry, knajpki, termy, piękne drewniane domy. Chciałabym na tym zakończyć wymienianie. Niestety. Dutki muszą się zgadzać, dlatego w Zakopanem jest wszystko. W Zakopanem jest nawet Czikago, a na Gubałówce Las Vegas. Migające reklamy i banery atakują z każdej strony. Są przerażające, brzydkie, złe. A szczytem wszystkiego jest współczesna zakopiańska architektura. To nie do wiary, jak to miasteczko, ukochane przez tylu artystów, cenione na świecie za styl, jest krok po kroku dewastowane. Przez samowolę, brak kontroli i przedkładanie pieniędzy ponad bezcenne dziedzictwo. A przecież mogłoby być tak pięknie, finansowo również, tylko trzeba byłoby inaczej kombinować, zmienić podejście, wysilić się. Muszę przyznać, że ucieczka na szlak jest jedynym ratunkiem, żeby złapać powietrze i uwolnić się od natłoku bodźców. Nie warto jednak uciekać na Gubałówkę. Nie byłam tam od ponad dwudziestu lat i pewnie już nigdy się nie skuszę, bo to, co tam zobaczyłam, było straszne. Choć widok z góry jest piękny, szczególnie kiedy odpowiednio się go wykadruje.
Jednak nie wyjechałam po to, aby przejmować się problemami Zakopanego. Wyjechałam, aby odpocząć, aby zobaczyć piękne rzeczy. I udało się, wystarczy tylko dobrze się przyjrzeć,odsiewać to, co nieprzyjemne dla oczu, i docenić to, co dobre. A dobrego jest dużo, przede wszystkim na szlaku.
Related posts
Nowy początek po raz drugi
Ponad 2 lata temu “Nowy początek” był postem otwierającym tę stronę. Cieszyła
Wyspa
Korzystam z chwili spokoju, z głośników cichutko leci Norah Jones, Lena śpi. Aura za&n
Emily
Jak pięknie!
aż zatęskniłam za górami, ale na pewno nie za Krupówkami… 🙂
Zabrakło tylko jakiego kota w oknie 🙂